Nie ma bata! Na pewno nikt z Was nie będzie miał problemu z
rozpoznaniem tego „motywu filmowego”, który teraz opiszę. „ Pani w średnim
wieku/ młody mężczyzna/ nastolatka tuż po śniadaniu w pośpiechu zarzuca na
siebie płaszcz/kurtkę/żakiet i zbiega po schodach. Trzaska drzwiami na klatce
schodowej i czym prędzej gna do skraju chodnika zwanego krawężnikiem, by tam
zatrzymać się, machnąć ręką i po chwili usadowić się wygodnie w taksówce.” I
co? Oczywiście miałam rację – każdy z Was go kojarzy.
Każdy z Was musi go
kojarzyć, bo to nieodłączny element chociażby amerykańskich filmów. Mieszkańcy
Erywania taki film przeżywają codziennie, bo taksówki są tu na wyciągnięcie
ręki tak, jak np. w Nowym Yorku. :)
Czasami wystarczy nawet po prostu się zatrzymać idąc chodnikiem i spojrzeć w
stronę ulicy, by ktoś podjechał do Ciebie i spytał, czy nie potrzebujesz
podwózki. Piszę „ktoś”, bo w sumie nie zawsze są to oficjalne taksówki, często
ludzie chcą sobie po prostu dorobić… Warto więc wiedzieć, że w Armenii mamy do
wyboru dwa rodzaje taksówek, jeśli chodzi o ich status prawny – te które są
częścią jakiejś kompanii, z żółtymi tablicami rejestracyjnymi i licznikiem
kilometrów oraz taksówki-nietaksówki, na białych tablicach, bez liczników,
często tylko z „kogutem” na dachu, bez żadnej reklamy na drzwiach. Rzecz
oczywista, najlepiej wybierać te pierwsze, bo sytuacja w nich jest klarowna –
do 4km płacimy 600 dram (ok. 5zł), a potem 100 dram za każdy kolejny km (nie ma
taryfy nocnej). Inny podział taksówek
opiera się… na nazwach ich kompanii, a uwierzcie mi te są rozmaite! Chyba
jeszcze ani razu, nie widziałam dwa raz taksówki o tej samej nazwie, bo za
każdym razem idę chodnikiem i się śmieję z pomysłowości ludzi.
Taksówka „Wi-Fi”? Czemu nie. „FC Barcelona”? Też skorzystam. „On-line „ Z
przyjemnością! ;) Nie trudno się oprzeć wrażeniu, że ulicami jeżdżą same
taksówki, a nawet, że jest ich tu więcej niż ludzi, a drzew to na pewno. Z
naszego punktu widzenia, należność za taksówkę jest śmiesznie tania i dziwi nas
to, że ten interes się opłaca. A no może i się nie opłaca, ale zawsze to
interes. Dlatego mnóstwo facetów, po pracy wsiada w samochód i jeździ po
mieście szukając potencjalnych klientów. Zwłaszcza w weekendy można trafić na
bardzo, bardzo dobry samochód, tzw. „wypasioną furę” kręcącą się po mieście tylko z kogutem na
dachu. Jak widać, nawet jeśli cię stać na zakup takiego auta, to nie szkodzi
sobie dorobić. Ludzie są bardzo zdeterminowani, by zarobić pieniądze i nawet o
4 nad ranem nie ma tu problemów, z powrotem do domu. Nie żeby o tej porze
jeździły już tylko oficjalne taksówki z kierowcami, których wiąże umowa z
kompanią. Nie. O 4 nad ranem też jeszcze jeżdżą zwykli ludzie, swoimi zwykłymi
samochodami na białych tablicach…
Niestety nie mam dla was fotki FC Barcelony, bo do tej pory drugi raz mi się jej nie udało zobaczyć. Mam za to Taxi-Galaxy i Gulo. ;)
A tu już bez finezyjnej nazwy, ale chodzi o to, by wam udowodnić, że taksówek jest tu dużo - trzy jadące koło siebie. A czasami jedzie kilka taksówek pod rząd. ;)
co do taksówek, to ostatnio, idąc sobie ulicą widziałam auto z wielkim napisem "TAXI DAJANA". Niestety nie zdążyłam zrobić zdjęcia ;/
OdpowiedzUsuńHej! ;) W jakim mieście to było? Może dostałabym zniżkę na usługi. ;))
UsuńGDAŃSK pozdrawia Kochana :*
UsuńHahahah! Tak myślałam, że to Ty Iwuś! Ale wolałam zapytać. ;D Miło mi, że tu zaglądasz! :D :***
UsuńEj, w takim razie razem jej poszukamy wiosną, jak odwiedzę Trójmiasto i obie dostaniemy zniżkę! :D
UsuńAle wypasione nazwy! :)
OdpowiedzUsuń