Całe szczęście, że nie miałam ostatnio czasu pisać
postów, bo zupełnie zapomniałam o tym, że po powrocie z Musaler, zrobiliśmy
sobie z Bartkiem małą przerwę i później ruszyliśmy do kina, bo od kilku dni już
trwał Festiwal Animacji. Gdybym sobie tego nie przypomniała, zmuszona bym była
zaburzyć chronologiczny układ wydarzeń. ;)
Do kina wybraliśmy się wraz z Felixem – wolontariuszem z
Niemiec i Silvan’em – podróżnikiem z Francji, który w tamtym czasie był
couchsurferem Bartka. ;) W planie na wieczór miała być jakiś animowany film,
którego tytułu już nie pamiętam, ale ostatecznie wylądowaliśmy na pokazie kilku
innych animacji. Niestety nie było wśród nich żadnych stworzonych przez
ormiańskich artystów, co nie znaczy, że udało się nam zapomnieć, że jesteśmy w
Armenii… Dlaczego? A no dlatego, że po dotarciu do kina okazało się, że oni po
raz pierwszy słyszą, o tym festiwalu i żadna projekcja się u nic dzisiaj nie
odbywa itp… A na festiwalowej ulotce było jak byk napisane. Gdyby nie fakt, że
jakaś kobieta, która przyszła tuż po nas z córką, też się kłóciła z obsługą o to
samo, uznałabym, że to chyba moje zdolności językowe nie pozwalają w pełni
wyrazić w jakim celu tam przyszliśmy. No ale cóż, Armenia, to Armenia i nie
wszystko jest tu zawsze oczywiste. ;) Ostatecznie z wielkim trudem dotarliśmy
do Naregatsi Institute, w którym było dość kameralnie, ale animacje były
świetne i nieźle się ubawiłam. ;)
O to niektóre z nich.:
Guard dog - moja ulubiona, świetnie oddająca psychikę niektórych psów, ale nie znalazłam pełnej wersji.
Pojawiła się nawet polska animacja, bez napisów, ku niezadowoleniu innych oglądających. ;)) Niestety nie znalazłam jej na youtube, załączam więc link do krótkiego opisu.
Tamtego wieczoru zdecydowanie wyświetlono więcej animacji, ja jednak nie pamiętam ich tytułów, a szkoda. :(
Oooo, produkcją tej polskiej animacji zajęło się studio z Poczdamu! :D Poza tym, pozdro dla braku tłumaczenia, hłe hłe. ;)
OdpowiedzUsuń