środa, 3 października 2012

Miesiąc minął. Przyszły nowe wyzwania! ;)

Wiele osób jest pewnie zaskoczonych tematem dzisiejszej notki, bo raczej spodziewaliście się relacji z Gruzji, mnie jednak naszło na rozmyślanie. W związku z tym, że dzisiaj mija miesiąc, odkąd po raz pierwszy postawiłam stopę na armeńskiej ziemi, postanowiłam napisać coś o mojej sytuacji jako wolontariuszki, a nie jedynie turystki. ;)

Szczerze mówiąc, to wrzesień nie był miesiącem pracowitym. Okazało się,nie za bardzo mają tu dla mnie zajęcie, po tym jak cała organizacja (tydzień przed moim przyjazdem) przeniosła się z Vanadzoru do Erywania. :(
W Vanadzorze w ciągu dnia pomagałabym w Domu Dziecka, a popołudniami organizowałabym zajęcia w szkole. Taki był plan już od lutego. Jednakże w Erywaniu nie jestem w stanie tego robić, bo moja organizacja dopiero rozpoczyna swoją działalność w tym mieście i nie ma jeszcze zawiązanych znajomości. Nie tak to sobie wyobrażałam i choć cieszyłam się, że mogę zobaczyć wiele nowych miejsc, to brak zajęcia nie dawał mi spokoju, bo w końcu nie przyjechałam tu, by siedzieć z założonymi rękoma. Dzieci do siedziby mojej organizacji przychodziły, owszem, ale ja widziałam je tylko przez chwilę, bo później znikały w gabinetach specjalistów. Dzieci te są niepełnosprawne w różnym stopniu,a moja organizacja robi wszystko, by miały możliwość spotykać się z rehabilitantami, psychologami, czy logopedami. Ja natomiast mogłam na nie tylko patrzeć z boku, bo specjaliści nie potrzebują pomocy podczas zajęć. Dlatego też do moich głównych zajęć w ciągu dnia przez pierwsze tygodnie było noszenie ławek i sprzątanie wielu zagraconych pomieszczeń w naszym budynku. Pewnego razu, gdy już któreś pomieszczenie z kolei doprowadziliśmy do stanu świecenia pustkami, nasunęło się ogólne pytanie " do czego ten pokój będzie w ogóle służył?", ale wtedy nikt jeszcze nie znał odpowiedzi. Nie wiem dokładnie jak to się stało, że ten pokój przeznaczono na naszą bawialnie, ale na szczęście jakoś się stało! Teraz codziennie dzieci z okolicy mogą przychodzić do naszego "pokoju zabaw" i spędzać miło czas, bo udało się nawet zorganizować trochę zabawek. Dodatkowo rodzice, przyprowadzający swoje pociechy na rehabilitacje, pojawiają się trochę wcześniej, by dzieci mogły się pobawić. Maluchy są szczęśliwe, a ja nareszcie mam zajęcie i kontakt z nimi! Codziennie pomagam ich pilnować w naszej bawialni i uczę się z nimi ormiańskiego. Pewna urocza dziewczynka Mari daje mi nawet codziennie prace domową w postaci słówek do nauczenia, bo ją irytuję, że jej nie rozumiem. Oczywiście armeńskie słowa Mari zapisuje mi używając cyrylicy, bym mogla je przeczytać. ;)) Ponadto niedługo zacznę prowadzić kółko wyszywania ( o tak! :D ), a także mam w planach kilka innych "przedsięwzięć".

*Po pierwsze, bardzo mi zależy na tym, by odmalować pomieszczenie bawialni i ozdobić je jakimiś fajnymi malunkami,  bo teraz są to jedynie gołe ściany w kolorze brudnej bieli.
* Po drugie, chce stworzyć kącik z jakimś żywym zwierzątkiem, by dzieci mogły 'podglądać jego życie' i uczyć jak się nim opiekować. Prawdopodobnie będzie to akwarium z rybkami, ale zobaczymy jeszcze, ile pieniędzy uda mi się na ten cel uzbierać. ;)
* Po trzecie POCZTÓWKOWA MAPA ŚWIATA - już dzisiaj uczyniłam pierwsze kroki w tym kierunku i mam nadzieję, że już niedługo będziemy mogli otwierać naszą galerię w poczekalni dla rodziców. Chcę (z czyjąś pomocą oczywiście ;) ) namalować na ścianie mapę świata i oznaczać, skąd pochodzi dana pocztówka. Myślę, że dzieci będą z tego czerpały radość. ;)

Trzymajcie kciuki, aby nam się udało! Postaram się dodawać co jakiś czas informacje o naszych postępach! ;)

1 komentarz:

  1. Hej, super! Będziecie mieli mapę jak w MS2 w Łodzi! :)
    I czemu oni się przenieśli z Vanadzoru do Erywania?

    OdpowiedzUsuń

.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...