wtorek, 21 maja 2013

Gruzja odrobinkę praktycznie - transport.

Choć do dużych państw Gruzja nie należy, to i tak na piesze przemierzanie tego (górzystego!) kraju decyduje się raczej niewiele osób, jeżeli w ogóle ktoś się decyduje. Dlatego też dzisiaj przybywam z informacjami na temat tego, czym, jak i za ile w Gruzji można się poruszać. :) Kolejność alfabetyczna. :)



1.Autostop
Jazdy z gruzińskimi kierowcami "za uśmiech" próbowałam tylko dwa razy. Po raz pierwszy, gdy próbowaliśmy się wydostać z Rezerwatu Sataplia, wówczas kierowca zatrzymał się sam, bo jak przyznał, myślał, że jestem Gruzinką, a drugi raz próbowaliśmy z Martinem złapać coś do Kutaisi i trochę to nam zajęło. Więcej informacji na temat tego, jak się autostopuje po G. pozyskałam zatem od moich znajomych. Generalnie to należy pamiętać, że w Gruzji kierowcami są głównie sami mężczyźni, czasami dość nachalni i równie często pod wpływem alkoholu (!). Warto też poprosić kogoś zaufanego (informacja turystyczna?), żeby napisał wam na kartce, że szukacie darmowego transportu, bo cwani Gruzini często na początku przytakują głową i się uśmiechają, a na koniec wrzeszczą i żądają zapłaty od zdezorientowanych obcokrajowców. Co do trudności łapania, to ponoć nie jest to trudne i mozolne, choć usłyszałam tez, że coraz więcej w tym kraju turystów i coraz więcej autostopowiczów, ale entuzjazmu wśród Gruzinów do zatrzymywania się coraz mniej. Nic tylko jechać i przekonać się na własnej skórze, która opinia jest prawdziwa. :)

2. Marszrutki, czyli minibusy
Ten słynny na kaukazie transport jest moim zdaniem jedną z atrakcji, które trzeba zaliczyć. Najlepiej znaleźć taką, z szalonym kierowcą słuchającym rosyjskich szlagierów. A jakby się wam jeszcze trafiła jazda na dostawianym stołku, który ledwo co trzyma się pod waszym tyłkiem, to już w ogóle cud, miód i orzeszki. ;) Okazji na pewno nie będzie brakowało, bo marszrutki jeżdżą zarówno po mieście (w Tbilisi są takie nowoczesne i czyste :) ), jak i między miastami. Zasady są proste - znajdujemy tą, która jedzie w pożądanym kierunku, wsiadamy, zajmujemy miejsce siedzące lub stojące, czekamy na nasz przystanek i przy wyjściu płacimy kierowcy należność, chyba, że jest to jazda międzymiastowa, wtedy kierowca zbiera opłatę przed startem. :) Marszrutki mają też tą magiczną właściwość, że zatrzymują się w dowolnym miejscu już za jednym machnięciem ręki, nie trzeba latać i szukać przystanków. :)

Ceny niektórych kursów (stan z grudnia 2012):
Tbilisi - Kutaisi - 12 lari
Gori - Tbilisi - 8 lari
Tbilisi - Batumi - 20 lari

Kursy po Tbilisi - 80 tetri, ale może są też marszrutki o innym cenniku, z których ja nie korzystałam.

3. Metro
Metro w Tbilisi jest w dobrym stanie, choć czasami trudno znaleźć do niego wejście wśród rozległych tuneli. Aby skorzystać z metra należy kupić kartę za 2 lari, którą następnie doładowuje się 50 tetri za jedno użycie. Smutne jest to, że karta jest koniecznością, więc nawet jak chcesz przejechać się tylko raz, to kosztuje Cię to 2,5 lari, a nie jak później 50 tetri. Ja swoją kartę dostałam w prezencie od znajomej, ale dopiero podczas drugiego pobytu. Za pierwszym razem chciałam użyć metra tylko w jednym kierunku, zakup karty odnalazłam więc szalenie nieekonomicznym i postanowiłam zapytać się kogoś, czy nie mogę mu dać 50 tetri do ręki. Oczywiście udało się i zaoszczędziłam 2 lari, czyli 1 chaczapuri. :) Jeśli jednak ktoś planuje dłuższy pobyt w stolicy G. polecam zakup karty, bo przyda się ona przy wjeździe kolejką do punktu widokowego, tam ciężko znaleźć kogoś do wymiany "tetri za wjazd", bo to w większości turyści.

4. Pociąg
Za dużej wiedzy o podróżowaniu po Gruzji pociągami nie posiadam, bo wiem jedynie o jednym pociągu, który komunikuje Erywań z Batumi i zatrzymuje się m.in. w Tbilisi. Nie wiem jednak, co, gdzie, jak i za ile, bo nigdy do Batumi nie dotarłam. :) Mogę jedynie zapewnić, że ten z Erywania do Batumi jest czysty i całkiem komfortowy, pisałam już o nim tutaj. 

5. Taksówki
Rodzaj transportu tak samo popularny jak marszrutki, nieco droższy, ale bez porównania z Polską. Popularne jest dyktowanie cen samemu, czyli wsiadacie, mówicie dokąd i za ile, jak pan się zgodzi, to dobrze, jak nie, to możecie negocjować, lub poszukać kogoś innego - na pewno nie sprawi to wam problemu. Problemem też zazwyczaj nie jest osoba ponad stan, czy dwie, ale 8 osób w taksówce to już tłok. :)

14 komentarzy:

  1. Pytałam pod poprzednim postem, ale mojego komentarza brak, więc pozwalam sobie zadać pytanie jeszcze raz :) 27 marca wysłaliśmy pocztówkę z Warszawy do dzieciaków na pocztówkową mapę świata. Czy na blogu The world map made of postcards zamieszczane są wszystkie kartki, jakie otrzymujecie. Fajnie byłoby zobaczyć tam swoją. Mamy nadzieję, ze dotarła :) Pozdrawiamy Anna i Matt

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj! Dopiero co odkopałam Twój poprzedni komentarz w spamie. Przedziwnie ten blogspot segreguje komentarze, doprawdy. :( Wracając jednak do tematu - niestety ja już zakończyłam współprace z organizacją, w której organizowałam projekt i mam z nią teraz bardzo utrudniony kontakt ( jednym słowem jestem mocno ignorowana), obiecano mi jednak, że będę informowana w razie pojawienia się nowych pocztówek, być może stanie się cud i dotrzymają słowa. W każdym bądź razie bardzo chciałabym podziękować Wam za wzięcie udziału, bo do mnie może i organizacja się nie odezwie, ale dzieciom kartka powinna zostać udostępniona. :) Również pozdrawiam! :)

      Usuń
  2. A czemu nie korzystałaś z marszrutek w Tbilisi?. Nam podobało się jak pieniądze wędrują nad głowami pasażerów którzy płaca za przejazd, wszystko gra i się kręci bez problemu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Korzystałam. :) Źle sformułowałam zdanie - chodziło mi o to, że być może są także inne marszrutki, w których płaci się inaczej niż w tych, którymi ja się poruszałam. :)) Co do podawania pieniędzy to faktycznie - fajne zjawisko! :D Kilka razy nawet, ale to w Armenii, to ja stałam tuż przy kierowcy i byłam głównym podającym. :D Problem zaczął się, gdy nie potrafiłam wytłumaczyć, że pani w niebieskim kapeluszu, płaci podwójnie, bo ma gest, ale jest sama. Zrobiłam takie zamieszanie, że kierowca myślał, że ktoś nie zapłacił i pani postanowiła wziąć to na siebie. Zły odwrócił się i zaczął coś burczeć. Dobrze, że na następnej stacji wysiadałam. ;)))

      Usuń
  3. Ej, ej, jak ja byłam w Tbilisi, to mi proponowali jakąś śmieszną karteczkę jako bilet jednorazowy na metro! Ale ja kupiłam tę kartę, bo miałam w planach więcej jeżdżenia, więc nie wiem, czy to nie była przypadkiem ściema. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o_O Pierwszy raz słyszę o jednorazowej karteczce. Mi zawsze wciskano tą kartę do ładowania. Może to jakieś udogodnienie, które weszło od nowego roku? :D Może za dużo turystów się skarżyło. :))

      Usuń
  4. Dobry artykuł. Ale z tej pierwszej opcji, to bym się po Twoim ostrzeżeniu już bała korzystać... :D

    Pozdrawiam serdecznie,
    Sol/Monique

    PS. Polecam mały PODWÓJNY turystyczny KONKURS u mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wybieram się do Gruzji i mam nadzieję nieco zgłębić ten kraj. Także informacje w sam raz dla mnie. A marszrutki to pewnie coś typu ukraińskich, więc już miałam wielokrotnie przyjemność;)

    OdpowiedzUsuń
  6. GRUZJA <3 jej, kocham ten kraj i marzę, żeby się tam znaleźć :) biorę się za resztę notatek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to może razem się tam kiedyś wybierzemy, bo ja na pewno jeszcze tam wrócę! :)

      Usuń
  7. Jednak w Gruzji to bym się bała jechać stopem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest tak źle, chociaż szczerze mówiąc też miałam wątpliwości.

      Usuń
  8. Faktycznie bardzo ciekawy kraj pełen super przygód ;-) choć jeśli chodzi o stopa pewnie też miałabym opory jednak wolałam metro i inne środki transportu ;-)

    OdpowiedzUsuń

.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...